niedziela, 31 sierpnia 2014

Jogurtowo....projekt samo_się

Temat fajny, ale lato w tym roku nas rozpieszcza, u nas cały tydzień ładna pogoda. Wychodzimy rano, wracamy na obiad, później piaskownica i co? Nie ma nawet kiedy w domu się pobawić. Ale na wpół domowo - bo na tarasie- bejbiki się pobawiły i to jak. Najbardziej twórczo i kreatywnie jak mogły, a mama im dopomogła. Bo zostawiła akcesoria i poszła odebraą telefon. Wszyscy byli zadowoleni, bo i mama porozmawiała i dzieci miały fun. Pewnie, gdyby nie przypadek, sama bym na to nie wpadła. Zawsze bym pomyślała ubrudzą siebie, wszystko dookoła, etc. A ta sytuacja otworzyła trochę oczy na świat. Dziecko chce wszystko poznać, z większością sytuacji sobie poradzi, tylko czasami my rodzice podcinamy im skrzydełka, oczywiście w dobrej wierze. A więc malowanie siebie, bieganie na bosaka, spacery w deszczu i  czego jeszcze małe duszyczki zapragną. 










piątek, 29 sierpnia 2014

Pieczemy chleb

Podaję przepis na pyszny chleb bez mąki.

400 g otrębów owsianych albo płatków owsianych
szklanka zmielonego siemienia lnianego i pół szklanki niezmielonego
szklanka słonecznika
pół szklanki pestek dyni
szklanka różnych płatków lub musli
garść rodzynek
3 łyżki oleju kokosowego
2 łyżki miodu (ilość wg uznania) 
2 łyżeczki soli himalajskiej
ok. 2 szklanek gorącej wody.
Wymieszać wszystko, powinno być lepkie, jeśli będzie za sucheb będzie się kruszyć po upieczeniu. Ugnieść mocno ciasto w foremce, odczekać około godziny. Następnie piec 50 minut w 175 stopniach. Kroić dopiero jak chleb całkowicie wystygnie. Smacznego! Jest naprawdę mniam!







czwartek, 28 sierpnia 2014

Dylematy matki

Staram się nie oceniać innych matek, nie komentować ich poczynań, ale dzisiaj nie wytrzymałam. Oczywiście, że nic nie powiedziałam, przemilczałam, ale historia, którą usłyszałam poruszyła mnie wewnętrznie. Znajoma, mama prawie 3latka i 9 miesięcznej dziewczynki, jak gdyby nigdy nic opowiedziała mi jak to jej córka spędziła tydzień w szpitalu, a ona z synkiem pojechali w tym czasie nad morze, żeby nie tracić wakacji. OMG! Padłam. Oczywiście, dziecko nie zostało samo, był z nią tata. Dał radę, a nawet lepiej. Ale w mnie zadrżało, ja przecież nie zostawiłabym żadnego swojego bejbika w szpitalu. Nie chodzi nawet o to, że tata by sobie nie poradził, bo poradziłby sobie świetnie, ale zwyczajnie w świecie mnie by pękało serce. Nie wiem czy to ja jestem inna, czy jednak mniej tolerancyjna niż myślałam, ale ja z takim zachowaniem się nie zgadzam. Może ja za długo czekałam na swoje dzieci, może nie nacieszyłam się jeszcze nimi, może, może...Oczywiście nie znam wszystkich okoliczności, podaję to co wiem. A Wy jak byście postąpiły w podobnym przypadku

wtorek, 26 sierpnia 2014

33/52

Pola/"a portrait of my children, once a week, every week, in 2014"

Tymon/"a portrait of my children, once a week, every week, in 2014"

niedziela, 17 sierpnia 2014

32/52

Pola/"a portrait of my children, once a week, every week, in 2014"


Tymon/"a portrait of my children, once a week, every week, in 2014"

Skucha...zabawy z mojego dzieciństwa - projekt samo_się

Mamo w co się bawiłaś jak byłaś mała....jak mama czeka na to pytanie. Bo odpowiedzieć chce na jednym wdechu, a na drugim już biec i bawić się z bejbikami. Ale na to jest jeszcze za wcześnie - no nie tak ostatecznie, bo coś w końcu z mamy pomysłów udało się stworzyć, ale to będzie już na końcu. No więc w co się mama bawiła:
1. Granie w gumę. Oj, na ósemkach trzeba było się naskakać. A kto nie pamięta to tutaj ma ściągawkę!
sjusk.pl


2. Zabawa w koguta (taka ulepszona i "nowoczesna" zabawa w chowanego)- wszyscy siedzą na ławce, jedna osoba stoi odwrócona plecami przed nimi. Jedno ukucie w plecy, "kogut" się odwraca i zgaduje, kto jest winny. Od niego i jego nosa zależało, czy będzie szukał on, czy ktoś inny. Ale chowany to był po całym osiedlu - fakt, wszyscy znali każdy zakątek. A jak będzie teraz?
3. Gra w kapsle - wyczyn nie z tej ziemi wymagający przygotowania. Kapsel metalowy wypełniony plasteliną, na którą byłą przyklejona namalowana na papierze flaga stawał w szranki z innymi kapslami na ulicy, na której był narysowany kredą tor. Strzelało się w kapsla palcami, on się poruszał, walczył, ścigał się - ale za linię wyjść nie mógł. To było piękne - taki dawny "chińczyk".
4. Skakanka - ale nie taka zwykła, w pojedynkę. Wtedy tak się po prostu nie dało, za dużo dzieci na dworze/na podwórku. Więc jedna osoba kręciła za koniec skakanki tuz nad ziemią, a reszta przeskakiwała. 
5. Niebo, no bo niebo można było mieć w....piaskownicy. Wykopywało się dołek, układało kwiatki, kładło na to szkiełko(przeważnie wygrzebane z piaskownicy albo znalezione na trawie) i przysypywało piachem. Po ponownym odkopaniu widoczek był piękny, do dziś nie  wiem dlaczego nazywaliśmy to niebo. Dzisiaj to już szkieł na podwórkach nie dojrzysz. 
6. Kredowe zabawy to po prostu rysowanie na chodnikach, gra w klasy, podchody. Jak tata kupił kilka miesięcy temu zestaw kredy dla dzieci, to mama schowała do piwnicy i powiedziała, że użyje za kilka lat. A tu temat się nadarzył i pomysł jak ten skończony miesiąc temu roczek jeszcze zobrazować, a reszta zabaw czeka w poczekalni. Pewex z zabawami musi być!


No a zabawy w domu to już inna bajka. Jak teraz widzę w sklepie przybory do kolorowania, wycinania, malowania, farbowania to aż nie mogę się doczekać na to swoje "drugie dzieciństwo".


piątek, 8 sierpnia 2014

SALE!

Zaczynamy pozbywać się rzeczy, z których bejbiki już wyrosły. Niektóre to strzał w dziesiątkę, zresztą większość ubrań z Kappahl naprawdę polecam. Muszę przyznać, że nieco wyższa cena idzie w parze z jakością. Każdy też kto zna H&M oraz Kappahl wie, że w ich ciuszkach można pochodzić o wiele dłużej niż wskazuje na to rozmiar. Zapraszam do zakupu ubranek zanim wystawię je na allegro. Ubranka można odebrać osobiście w Warszawie lub tradycyjnie wysyłka Pocztą Polską - listem poleconym 9zł jedna sztuka lub więcej paczką za 13zł. Proszę pisać w komentarzach lub na tymianki1i2@gmail.com informację o rezerwacji ciuszków. Dużo więcej ubranek wrzucę w poniedziałek. Polecam, bo wszytkie rzeczy były zakupione nowe w sklepie i używane tylko przez moje dzieci. 


1. Body Hot Stuff, 62/68, prawie nowe - 11 zł



2. Ogrodniczki Obibai 60cm, ślicznie się prezentują z białymi rajstopkami, 12 zł



3. Świetne leginsy Kappahl Newbie 68, założone na chrzciny i kilka razy po, 13 zł



4. Ulubiony kombinezon mamy i synka, Kappahl Newbie 68, zasuwany na całej długości, z kapturem, wywijane rączki i nóżki, bardzo praktyczny - 35 zł.



5. 2 Czapeczki H&M, 62/68 - cena 10zł



6. Drugie spodnie Kappahl Newbie, tym razem Poli, rozmiar 62 kupione na chrzciny i założone kilka razy po - 13 zł (uwaga Kappahl ma trochę zaniżoną rozmiarówkę, spodnie będą pewnie na 68)


7. Bluzka ESPRIT 62 cm, niemal nowa, 13 zł



8. Czapeczka GAP 62 cm, 7 zł



9. Body Kappahl Newbie, kupione jedynie do chrztu, rozmiar 56, ale realnie to 62, cena 20 zł



10. Ulubiony ramprers, Cool Club, 62, rozpinany na całej długości, 20 zł



11. Buciki F&F, nieużywane, różowe, rozmiar 68 - cena 8 zł


 12. Koszula/body H&M, bardzo ładnie się prezentuje, kupiona na chrzciny, rozmiar 74 - cena 20 zł

13. Buciki F&F niebieskie, nieużywane, rozmiar 68, cena 8 zł


14. Czapeczka H&M dzianinowa, nowa, rozmiar 62-68, cena 8 zł.







czwartek, 7 sierpnia 2014

31/52

Pola/"a portrait of my children, once a week, every week, in 2014"

Tymon/"a portrait of my children, once a week, every week, in 2014"

wtorek, 5 sierpnia 2014

Bo poznałam język psi, gdy mieszkałam w pewnej wsi

Wy nie wiecie, a ja wiem jak rozmawiać trzeba z psem......

Ile matek tyle dylematów: zaufać zwierzęciu, czy nie. Szczególnie bliskie są nam psy. Bo przecież znam go od lat, wychowuje się z nami od małego, taki łagodny, nie szczeka, nie gryzie. Cud miód. Ja podchodzę do sprawy bardzo ostrożnie, ale u dziadków udało mi się pohamować emocje, nie wyłączyłam czujności, a dzieci.....no cóż trzeba to zobaczyć.













sobota, 2 sierpnia 2014

30/52

Tymon/"a portrait of my children, once a week, every week, in 2014"

POLA/"a portrait of my children, once a week, every week, in 2014"

Candy Kate

Byliśmy na tygodniowym odpoczynku u dziadków na rancho. Jak to u nich. Rozpusta i ładowanie akumulatorów. Podjechaliśmy przy okazji do Kalisza, bo nigdy nie byliśmy i było to bardzo udane popołudnie. Znaleźliśmy miejsce, jakiego w Wawie nie ma , albo za słabo szukalismy. Candy Kate na rynku to pyszna kawa, ciastko, świeżo wyciśniety sok, miejsce dla dzieci i sklep, gdzie można dla nich zakupić ręcznie robione rzeczy i zabawki. I do tego naprawdę miła i nie nadęta obsługa. Naprawdę polecam, jeśli ktoś z okolic. Słodkości.
Ps. Polecam jako miejsce do sesji zdjęciowych!!!